Dzisiaj na szybciutko zawiadomić, że się nie lenię tylko coś tam dłubię w wolnych chwilach :)
Jak zapowiadałam jakiś czas temu mam wykonać dla przyjaciółki kule z róż krepinowych. I już powstały takie trzy :)
W domu została na razie jedna, bo pozostałe zabrała przyszła właścicielka bo się nie mogła z nimi rozstać jak je zobaczyła. Kuleczki, a raczej kule, bo mają ok. 30 cm średnicy, są o wiele piękniejsze na żywo - aparat przekłamuje bardzo te zdjęcia.
Na zdjęciu powyżej porównanie kul. Ta po lewej to ta o średnicy 30 cm, które mają iść na salę ślubną, a ta po prawej to jej pierwowzór.
Jak już skończę robić te dla Przyjaciółki to sama zrobię sobie taką i powieszę na środku pokoju, bo tak mi się podoba :)
Miłego weekendu :)
U mnie niestety poświęcony fizyce kwantowej......
To się musisz nazwijać tej bibułki , ale będzie bardzo oryginalny wystrój sali ślubny. Kule rewelacja.. fizyka kwantowa masakra , równie dobrze możesz do mnie po chińsku, tyle samo zrozumiem :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Milenko! Ależ Cudowna jest ta kula, dużo pracy kosztuje, Ale warto Było - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńOne są cudowne nawet na przekłamanych zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie są śliczne :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś taką kulę i końca nie widziałam, a była tylko jedna :) Gratuluję wytrwałości, pięknie się prezentuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń